czwartek, 20 sierpnia 2015

8. Z fado przez Lizbonę - Visita Cantada w dzielnicy Mouraria. / Wtih Fado through Lisbon - Visita Cantada in the Mouraria neighbourhood.

Nie można mówić o Portugalii i jej kulturze, nie wspominając klejnotu portugalskiej muzyki, czyli fado. Długo nie odczuwałam specjalnego zainteresowania tym gatunkiem aż do momentu, gdy obejrzałam film „Fados” Carlosa Saury z 2007 roku (wy też możecie zobaczyć ten film, całkowicie za darmo, tutaj – a uwierzcie, że warto!). Reżyser, choć z pochodzenia Hiszpan, perfekcyjnie odmalowuje bogactwo i różnorodność brzmień fado, spopularyzowanego poprzez Amálię Rodrigues w latach 60. XX wieku. Film, będący właściwie serią zmontowanych teledysków, bez konkretnej chronologii czy danych biograficznych prowadzi nas przez historię fado oraz ukazuje jego współczesną postać, podkreślając wpływy pozostałych krajów luzofońskich czy innych gatunków muzycznych. Ten jeden film całkowicie przekonał mnie do fado, którego, oczywiście, nigdzie nie słucha się z taką przyjemnością jak w samej Lizbonie. ou can’t speak of Portugal and its culture without mentioning a real jewel of the Portuguese music, that is Fado. During a long time I have felt a truly scarce interest in this genre, until the moment when I watched the film “Fados” by Carlos Saura from 2007 (you can also see this film here, completely for free – and trust me, it’s worth it!). The director, although of Spanish origin, perfectly depicts the richness and the diversity of Fado, popularised by Amália Rodrigues in the 60’s. The picture, which is in fact a sequence of assembled music videos without any specific chronology nor biographical data, guides us through the history of Fado and shows its contemporary form, accentuating the influence of the other Lusophone countries or musical styles. This one movie itself convinced me one and for all to Fado. And the best place to listen to Fado is, without any doubt, Lisbon.

Gdy zatem odkryłam „Visitas Cantadas” („Rozśpiewane zwiedzanie”) organizowane w stolicy Portugalii w okresie wakacyjnym przez, między innymi, Museu do Fado (Muzeum Fado), naturalną reakcją było podjęcie natychmiastowej decyzji o udziale w zabawie, tym bardziej, że udział ów jest całkowicie darmowy. Wraz z poznaną w Lizbonie Asią, drugą taką jak ja „małą podróżniczką”, wybrałyśmy się w piątek, 7 sierpnia, o 18:30 na zbiórkę na Largo do São Cristóvão, by przy dźwiękach tradycyjnej portugalskiej muzyki odkryć dzielnicę Mouraria. 

Zwiedzanie otwiera występ zaproszonego artysty fado, tym razem była to Maria Amélia Porença, o której możecie przeczytać tutaj, uznana aktorka i śpiewaczka. Już te pierwsze trzy czy cztery utwory zaśpiewane u stóp Igreja do São Cristóvão przy akompaniamencie tradycyjnych instrumentów: guitarra portuguesa i viola de fado, przenoszą uczestników w odrobinę oderwaną od otaczającej nas rzeczywistości krainę fado, paradoksalnie jednak wciąż ściśle i namacalnie wręcz związaną z miejscami, które za chwilę ukażą się naszym oczom.
So when I discovered “Visitas Cantadas” (“Singing tours”) organised in the capital during the whole summer by, among others, Museu do Fado (Fado Museum), the natural reaction was to take an instantaneous decision about my participation in the show, especially that it was completely for free. Therefore, on Friday, the 7th of August at 6:30 p.m. I went along with Asia, the Polish girl whom I met in Lisbon, “a little traveller” just as me, to the meeting point at Largo do São Cristóvão in order to discover the neighbourhood of Mouraria by the sounds of Fado.

The visit was inaugurated by a short performance of the invited Fado singer, this time it was Maria Amélia Porença, an acclaimed actress and chanteuse (you can read about her here). These first three or four songs presented at the foot of Igreja do São Cristóvão with the accompaniment of the traditional instruments:
guitarra portuguesa and viola de fado, have already been capable of displacing the audience to the land of Fado, slightly out of touch with the reality and even though paradoxically and very tangibly connected to the places we were about to see.
Maria Amélia Porença przy akompaniamencie tradycyjnych instrumentów: guitarra portuguesa (po lewej) i viola de fado (po prawej).
Maria Amélia Porença with the accompaniment of the traditional instruments: guitarra portuguesa (on the left) and viola de fado (on the right).
Po wysłuchaniu pierwszego mini-koncertu, zostaliśmy podzieleni na dwie grupy, dla zwiedzających w języku portugalskim i angielskim. Przemiły przewodnik z organizacji wspierającej rozwój Mourarii, oprowadził nas po najciekawszych zakątkach tej dzielnicy, okrytej raczej złą sławą wśród lizbończyków i, przyznaję, bardzo zaniedbanej. Przechadzka skoncentrowana była zwłaszcza na relacji tej okolicy z czołowymi osobistościami świata fado. Trasa prowadziła między innymi ulicą, na której urodził się, wychował i żył aż po kres swych dni Fernando Maurício, okrzyknięty „królem fado”. Bliski związek artysty z tym kawałkiem ziemi podkreśla także fakt, iż w 2014 roku został on oficjalnie nazwany imieniem śpiewaka, o co zabiegał wciąż mieszkający tam jego przyjaciel. Oprócz nowej nazwy, Largo do Fernando Maurício doczekało się także popiersia fadisty, który jednak niezbyt podoba się okolicznym mieszkańcom. Twierdzą oni, iż Maurício, jakkolwiek serdeczny i oddany przyjaciołom, na pewno nie nosiłby tak naiwnie wielkiego uśmiechu.

Na owym Largo miała miejsce także druga część koncertu Marii Amélii Porença. Artystka brawurowo wykonała kilka utworów ze swojego bogatego repertuaru, ale największe wrażenie wywarł na mnie moment, gdy prawie cała publiczność, w tym kilku wychylających się z okien mieszkańców, czująca się wśród domów Mourarii coraz bardziej swojsko, dołączyła się do śpiewania. Pozwala to doskonale zaobserwować jak bardzo muzyka fado zakorzeniona jest w sercach Portugalczyków.  
After the first mini-concert, we were divided in two groups, one with the visit in English and the other in Portuguese. A charming guide from the organisation supporting the development of Mouraria showed us the most interesting spots of this notorious among the citizens of Lisbon and, honestly, rather neglected neighbourhood. The stroll focussed on its relation with the leading representatives of the world of Fado. The route leaded, among others, through the street where the “king of Fado”, Fernando Maurício, was born and where he lived till the end of his life. The close union between the artist and this particular place is emphasised by the fact that in 2004 it was officially named after him, what was won by one of Maurício’s friends, still living in the neighbourhood. Apart from the new name, Largo do Fernando Maurício was also given a statue, the bust of the famous fadista, which is, though, not that popular among the residents of Mouraria. The claim that the singer, although cordial et obliging to his friends, would never smile in such an ingenious way. 

At the mentioned Largo we had the opportunity to listen to the second part of Maria Amélia Porença’s concert. She performed another few pieces from her wide repertoire with an extraordinary vigour, but what impressed me the most was the moment when almost the whole audience, including a few heads leaning out of the windows, probably feeling more and more at ease among the houses of Mouraria, joint to sing. It allowed me to observe the importance of the Fado’s roots in the hearts and minds of the whole Portuguese nation.
Nasz przewodnik przy popiersiu Fernando Maurício.
Our guide next to the bust of Fernando Maurício.
Okno mieszkania przyjaciela Fernando Maurício wraz z "wywalczoną" nową nazwą ulicy.
The window of the appartment of a Fernando
Maurício's friend along with the new, "gained" name of the street.
Drugi przystanek na naszej drodze z fado.
The second stop on our tour with fado.

Wycieczkę zakończyliśmy na Largo Severa. Na jednej z odchodzących od niego uliczek mieściło się niegdyś lokalne zagłębie burdeli, z którego wyrosła właśnie owa słynna Severa, dziewczyna o zachwycającej urodzie i wielkim głosie. Każdej nocy zwabiała ona klientów domów rozkoszy nie tylko swoim sex appealem, ale i śpiewem – to właśnie ona była podobno pierwszą fadistką, której legenda trwa do dziś. 

Przewodnik podzielił się z nami także najświeższymi ploteczkami z Mourarii, dotyczącymi choćby stosunków mieszkańców dzielnicy z Marizą, jedną z młodszych, ale niemniej słynnych artystek współczesnego fado. Także to jest w tej muzyce, jak i w Lizbonie, w której rozgrywa się cała akcja, najbardziej intrygujące - gwiazdy narodowej, jeżeli nie międzynarodowej rangi, żyją jak gdyby nigdy nic między prostaczkami”, schodzą z piedestału, a może być nawet nigdy na nim nie zagościły, tak silnie związana jest z codziennością Mourarii i Alfamy tradycja fado.  
 
„Visita cantada” otwarta porcją fado, w taki sam sposób została zakończona. Maria Amélia Porença wykonała ostatnie kilka utworów na środku Largo Severa, a wszyscy zwiedzający bez najmniejszego skrępowania dołączali się do śpiewu artystki.
We finished our trip at Largo Severa. One of the back streets was once a local brothel paradise, which was also the home for the famous Severa, a girl of an overwhelming beauty and a grand voice. Every night she would seduce the clients of the joy houses not only with her sex appeal, but mainly with her captivating chant – it was her, supposedly, the first fadista and her legend remains vivid untill this day. 

The guide also shared with us some fresh gossip from Mouraria, concerning for instance the relation between the habitants of the neighbourhood and Mariza, one of the younger, but not less remarkable, contemporary Fado artists. This is another thing which intrigues me the most, as well when it comes to the music itself, as to the setting of the whole action, that is the city of Lisbon – the stars of national, if not international fame, live among “simple, grey people” as though nothing was happening, they quit the pedestal or maybe they have never even been on it, so strong are the ties between the everyday life of Mouraria or Alfama and the tradition of Fado. 


“Visita cantada”, opened with a portion of Fado, was closed in the same manner. Maria Amélia Porença sang her last few songs in the middle of Largo Severa and all the visitors were singing along with her without the tiniest embarrassment.
Przewodnik przy wyobrażeniu Severy.
The guide next to the imaginary vision of Severa.
Zakończenie wizyty na Largo Severa.
The end of the visit at Largo Severa.

To właśnie wtedy, siedząc na widowni tego improwizowanego koncertu, wśród obdartych murów Mourarii i prania rozwieszonego na sznurach między oknami budynków, po raz kolejny poczułam ten niepowtarzalny urok Lizbony, który półtora roku temu uwiódł mnie, a miesiąc temu znów przywiódł do tego miasta. Taka jest właśnie Lizbona: potrafi olśnić bogactwem i blichtrem, graniczącym wręcz z turystycznym kiczem oraz wywrzeć wrażenie tak swą monumentalną historią, jak i nowoczesnymi przedsięwzięciami ostatnich dekad. Przede wszystkim jednak, Lizbona jest po prostu swojska – swojska przynajmniej dla mnie, gościnna i przystępna, zachęcająca do tego, by po prostu usiąść, wystawić twarz na słońce i posłuchać fado. It was exactly then, sitting among the audience of this improvisational concert, among the scratched walls of Mouraria and the laundry hanging from the windows of the houses, that I felt once again this inimitable charm of Lisbon which had seduced me one year and a half ago and brought me back here last month. This is what Lisbon is: it may stun you with the wealth and glitz bordering at times on a tourist kitsch, it may also bedazzle with its monumental history and the modern undertakings of the last decades. Above all, though, Lisbon just makes you feel like at home – at least it makes me feel like it. It is hospitable and forthcoming, encouraging you to just sit on a bench, turn your face to the sun and listen to Fado.